Hej, Hej moi drodzy czytelnicy.
Niestety nie mam dla was żadnego nowego rozdziału/ opowiadania....kompletnie nic. Od kilku dni czułam nie tyle przymus co raczej jakby podszepty sumienia czy czegoś w tym stylu co mi mówiło żeby napisać do tych wytrwałych, którzy czekają aż Sztyletnica raczy w końcu coś dodać. Przepraszam że was zawiodłam. Naprawdę, ale na pewne rzeczy nie mam wpływu. Na przykład na to że nie mam weny kompletnie, pomysłów tez brak a mam zaczęty jakby projekt opowiadania, w sensie historie o tym jak Nemain stała się tym czy jest i wyjaśnienie odnośnie tego czym jest....co w niej siedzi raczej. Bardzo mi przykro ale od chyba 3 tygodni albo nawet dłużej nie napisałam nic, a nawet stwierdzam z przykrością stwierdziłam że ten projekt to porażka Nie znaczy to że go rzucam.
Nie.Nie zrobię tego...przynajmniej na razie. Nie wiem czemu mam taki zastój....ale nie potrafię pisać bez chociażby pomysłu, a tego nie mam na razie. Wydaje mi się że za bardzo się stresuje i nie mogę pisać przez to. Koniec roku to dla mnie zawsze trudny okres, bez zagrożeń się nie obejdzie, poza tym klasa to banda debili i idiotek, czasami naprawdę szczerze nienawidzę tych ludzi i mam ochotę na nich nawrzeszczeć.
Mimo że już jest koniec roku ja boję się i stresuje coraz bardziej, a dzisiaj miałam wystawienie ocen. Mam nadzieję że na wakacjach dojdę do siebie i ruszę w końcu z pisaniem.
Podsumowując (ja to zawsze jak nie chce to się muszę rozpisać). Nie porzuciłam tego bloga i nie zrobię tego do puki....nie wiem co się stanie, ale pewnie jakaś tragedia. Nie skończyłam jeszcze z Nemian, mam taką nadzieję. Pokładam w was wiarę że ktoś czeka na moje kolejne opowiadanie i oby długo nie czekał.
Napisałam tego posta abyście wiedzieli że pamiętam....i może żebym ja nie zapomniała.
Do następnego posta (oby okazał się opowiadaniem)
Pozdrawiam stałych czytelników,
Sztyletnica.
No to czekam. Rozumiem twoją sytuację: ja co prawda nie mam kłopotów z ocenami, ale przez ostatnie dwa miesiące prawie nie miałam chwili dla siebie. Robiłam projekt: zdążyłam tylko przyjść do domu i się przebrać, a przychodzili znajomi z którymi to robiliśmy. Wychodzili po dziewiątej. Znajdował się tylko czas na odrobienie lekcji. Już potem totalnie nic mi się nie chciało robić, a wena chowała się w najdalszym i najbardziej zakurzonym kącie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja jestem leniem, nie zrobiłam niemal nic aby poprawić przedmioty z których sądziłam że jestem zagrożona. Raczej się stresowałam zagrożeniami, a na koniec wyszło że bez żadnego zagrożenia wyszłam i mam średnią 3,44 jak na moje kompletne nieuctwo całkiem nieźle. Wydaje mi się że te nerwy nie pozwalają mi myśleć o opowiadaniach, tylko się nad sobą użalam albo nad innymi. Wkurza mnie to ale nie potrafie nic z tym zrobić.
UsuńPozdrowienia, Sztyletnica.
P.S. dziękuje za komentarze