środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 6

27.07.2015
     Shiereen

- Spokojnie, nie mam zamiaru odbierać ludziom roli egzekutorów Ziemi - oznajmiła kobieta spokojnie - chce tylko odwiedzić siostrę.
      - I ja mam w to uwierzyć? - spytał wyraźnie zdenerwowany Fury.
      - Mówię prawdę... to i tak dużo, nie muszę się przed nikim tłumaczyć. A zwłaszcza przed ludźmi - powiedziała chłodno. Nadal znajdowała się w celi i gdyby nie to że musiała oszczędzać siły, to ten facet miałby poważne kłopoty miedzy innymi z tym gdzie znaleźć swoje kończyny. Shiereen uśmiechnęła się wyobrażając sobie scenę kiedy rozrywa na kawałki tego faceta. Był naprawdę wkurzający. Dlatego w końcu zdecydowała się odpowiedzieć na jego pytanie.
       Obok faceta w czarnym płaszczu nadal stał Thor, patrzył w podłogę głęboko zamyślony. Teraz się odezwał:  - Ona mówi prawdę.
      - Z kąt możesz to wiedzieć. Z tego co wiem to twój braciszek potrafi zmieniać postać, łącznie ze zmianą płci. - warczał Nick
       - Loki nadal jest zamknięty w Asgardzkim więzieniu. Wiem że nie kłamie... po prostu to wiem.
       - I co? Mam ja wypuścić i czekać aż sprowadzi tu armie potworów z innego świata. - krzyczał dyrektor S.H.I.E.L.D.
      - Możecie kłócić się gdzieś indziej, głowa zaczyna mnie od was boleć.
      Ku zdumieniu Shiereen facet w płaszczu odszedł. Sadziła raczej że będzie chciał kontynuować przesłuchanie.
     Bóg piorunów został.
     - Jak długo zamierza mnie tu trzymać? -spytała, bez większego zainteresowania.
     - Nie wiem... dlaczego po prostu nie uciekniesz?
     Uśmiechnęła się." Jednak coś wie...", pomyślała. Miał racje mogła uciec z tej klatki, bez użycia magii.
     - Jak na razie nie mam zamiaru uciekać z tej puszki... Chce aby Amora mnie znalazła. Resztę chyba sam sobie dopowiesz.
      - Zginą ludzie.
      "Thor jak na boga zdecydowanie za bardzo przejmuje się losem śmiertelników", pomyślała.
       - Jeżeli zgina będzie oznaczało to to że ich czas w tym wymiarze się skończył, czyli że mieli umrzeć właśnie wtedy w taki czy inny sposób. ( ??) Naprawdę boli mnie głowa, więc bądz tak miły i zostaw mnie w spokoju.


                                                                                                         ***

      1.08.2015
      Raven

     
       Od czasu tego incydentu minęło 4 dni. Cała szkoła nadal o tym plotkowała. Eve nie wróciła jeszcze do szkoły, jeżeli kiedykolwiek wróci.  Po szkole chodziły plotki, ze ma ona zamiar przenieść się do drugiej szkoły która funkcjonowała w mieście.
       Wszyscy zastanawiali się także nad tym co skłoniło dziewczynę do tego co zrobiła. Nastolatki wymyślali najróżniejsze historie. Jedna z tych najbardziej prawdopodobnych mówiła o tym że Eve chciała się zabić przez Dereka, który rzucił ją tydzień przed tym wydarzeniem. Nastolatka chciała do niego wrócić, ale on nie chciał już z nią być z niewiadomych powodów.
       Przez te kilka dni Raven męczyło pewne pytanie. A mianowicie: " Czy to na pewno Eve chciała umrzeć?".  Nie wierzyła ona w to aby, była dziewczyna Dereka, sama się tak poważnie okaleczyła.  Raven również samookaleczała się i robiła to nadal, ale ból nie pozwalał jej na nic więcej jak tylko przecięcie skóry. Nie wierzyła w to aby Eve samodzielnie  zadała sobie tak głębokie rany i przecięła sobie żyły.  Istniały przecież inne mniej bolesne sposoby na to aby się zabić, jak na przykład zatrucie się lekami.
        Przez ten czas dręczyło ją jeszcze jedno pytanie.  Tego dnia kiedy Eve chciała się zabić chłopaka nie było w szkole, wagarował. Dowiedziała się tego podczas rozmowy w gabinecie dyrektorskim, w której opowiedzieli o zdarzeniu policji i dyrektorce. Dlaczego Derek przyszedł do szkoły i do tego poszedł do damskiej łazienki akurat w momencie kiedy Raven znalazła wykwawiająca się Eve. - to było bardzo dziwne dla dziewczyny. Nie krzyczała aby wezwać pomoc, zamknęła też za sobą drzwi, była tego pewna.
         Nie mogła pozbyć się, tej głupiej myśli, że to Derek w jakiś sposób zmusił dziewczynę do tego co zrobiła.
         Te stwierdzenie rodziło kolejne pytania. " Jak miałby to zrobić? Dlaczego? I dlaczego jej pomógł?
       

       Dziewczyna siedziała w  swoim pokoju, czytała książkę Stephena Kinga " Rose  madder". Próbowała skupić się na tekście, ale nie pozwalał jej na to ból głowy, który towarzyszył jej od rozmowy z dyrektorką.  Od tamtego czasu prześladowało ją uczucie tego że zapomniała o czymś ważnym. Gdy próbowała sobie przypomnieć co to takiego głowa zaczynała ją boleć jeszcze bardziej.
       Brała tabletki ale te nie pomagały. Próbowała także domowych metod. A nawet wzięła od babci jakiś amulet, on też nie pomógł. Ból ustępował tylko kiedy spała, ale wracał kiedy się budziła, zazwyczaj silniejszy niż w ciągu dnia. Dziewczyna zastanawiała się nad tym czy nie powinna pójść do lekarza.
      Odłożyła książkę na biurko. Książka była strasznie ciekawa, ale nie było sensu czytać jej nie rozumiejąc tego co się czyta. Dziewczyna nabrała nagle chęci na to by coś narysować.
      - Ale co? - spytała samej siebie na głos.
      Oczami wyobraźni próbowała zobaczyć coś co mogłaby naszkicować. Ale jej wyobraźnia postanowiła wsiąść sobie wolne. Potrzebowała jakiegoś obiektu który mogłaby narysować. I chyba wiedziała gdzie mogła znaleźć coś interesującego.
      Z szkicownikiem w dłoni wyszła na tyły domu. Postanowiła skorzystać z leśnej dróżki, aby dotrzeć do celu swojego spaceru. Po 15 minutach żwawego marszu znalazła się przed zardzewiałą bramą starego cmentarza.
      Cmentarz przestał przyjmować zmarłych około 50 lat wcześniej. Teraz mieszkańców Mistic Falls chowano na nowym cmentarzu.
      Pręty łączące dwa skrzydła bramy były spięte starym łańcuchem z kłódką, którą pewnie mogłabym rozwalić gdyby uderzyła w nią jakimś cięższym kamieniem. Raven postanowiła skorzystać z innego wejścia na poświęcona ziemię. Idąc wzdłuż ogrodzenia, natrafiła w końcu na wyłom w murze otaczającym cmentarz.
     Dziewczyna była już tutaj kilkakrotnie, lubiła takie miejsca spokojne i ciche. I atmosferę takich miejsc która ją troszkę przerażała. Podczas jednej z takich wizyt nieźle się przestraszyła.
     Po następnych kilku minutach, lawirowania między grobami i rozglądania się. Znalazła to co chciała narysować, a był to posąg anioła, który podczas jednej ze swoich wizyt w tym miejscu wzięła za człowieka.
     Posąg był lekko obrośnięty mchem, a także  mocno zakurzony. Czas sprawił także że kamień w paru miejscach popękał. Anioł stał boso w długiej sukni, z rozłożonymi na boki rekami i lekko uniesionej ku górze głowie. Na jego twarzy widać było nieodgadniony uśmiech.
     Usiadła na skraju jednej z płyt nagrobnych. Babcia z pewnością zganiłaby ja za takie zachowanie na miejscu pochówku zmarłego. Raven położyła gruby blok papieru na nogach i zaczęła rysować.  Co chwila zerkała na posąg, po czym nakreślała kolejne linie na papierze. Trochę poprawiła obrazek, według własnej wyobraźni.
     Spojrzała na prawie ukończony rysunek. Anioł  na rysunku trzymał w dłoni miecz z którego skapywała krew. A za jej plecami  znajdowała się ściana ognia. Dziewczyna próbowała narysować rysy anioła tak aby ukazywały one nienawiść i wściekłość. Ale nie wiedziała ich patrząc na anioła z lekko uniesiona w górze głową.
      Gdy po raz kolejny Raven spojrzała na posąg, zauważyła że na lewym ramieniu anioła siedzi kruk. Dziewczyna nie usłyszała nawet kiedy ptak przyleciał. Zwierze przez chwilę patrzyło jej w oczy. Dziewczyna nie mogła odwrócić wzroku od ptaka. Ból głowy ciągle się nasilał. Dziewczyna chciała złapać się za głowę, rwać włosy ale nie mogła się poruszyć. Nagle ból ustąpił a zaraz po nim zobaczyła.
      Stała ona na korytarzu. Nauczyciele zajmowali się opatrywaniem Eve. Raven słyszała syrenę karetki. Któryś z nauczycieli kazał Derekowi, wybiec na zewnątrz i pokierować ratowników do rannej.
      Nagle nie wiadomo z kąt obok niej pojawiła się Monika. Jak zawsze była ubrana w najmodniejsze, drogie  ciuchy. Biodrówki, czerwony top, który ledwo zakrywał jej brzuch i buty na lekkim obcasie.
      Dziewczyna zauważyła brak przybocznych Ginny i Jenifer, z którymi razem uprzykrzała życie uczniom z młodszych klas.
     Monica wyglądała na nieźle wkurzoną. Jej twarz wykrzywiał okropny grymas. A brązowe oczy pałały nienawiścią. Szkolna królowa suk, złapała Raven za gardło z siłą o jaka by jej nie podejrzewała i przycisnęła do ściany. Ciemnowłosa próbowała się uwolnić lub krzyknąć. Ale uścisk Moniki był za silny. Oczy blondynki spotkały się z jej oczami i przykuły jej uwagę tak jak spojrzenie kruka. Zaczęła ona szybko mówić " Nie wiedziałaś mnie. Nie było mnie w łazience, ani tutaj. Tamta suka...Eve pocieła się sama. Jasne?"
      Raven skinęła głową, uścisk zelżał.
     Blondynka spojrzała w stronę najbliższych schodów. Dało się słyszeć szybkie kroki kilku par stóp. Monika zniknęła. Raven zamrugała kilkakrotnie. Zobaczyła jak ratownicy wchodzą z noszami do łazienki. Derek zatrzymał się i rozglądnął jakby kogoś szukał, jego wzrok spoczął na dziewczynie...
     Wizja się skończyła.
     Znów znajdowała się na starym cmentarzu.
    Ptak zakrakał, po czym odleciał.





    Rozdział miał być wczoraj, ale ciężko mi się jest trzymać terminów. Jako zadośćuczynienie napisze dla was kilka krótkich historii. Jestem ciekawa czy będziecie chcieli po ich przeczytaniu iść na ten wieczór do koleżanki na domówkę, jechać z przyjaciółmi do willi wujka czy iść na imprezę na która rodzice nie chcą was puścić. Pewnie odechce się wam również bawienia się tablicą Quija.....mam nadzieje ze się z tym terminem wyrobie.

   Czy tylko mnie już totalnie wkurza to że Raven i Shiereen się w końcu nie spotkały??
   Mam zamiar jak najszybciej to zmienić, bo to mnie już naprawdę wkurza.


   Zachęcam do pozostawiania komentarzy i brania udziału w ankiecie. Jak napisałam w wcześniejszym poście " będę pisać te historie do końca, chociażby dla jednej osoby"...ale te ankietę zamieściłam bo mogę skończyć te historię wcześniej i założyć kolejnego bloga lub kontynuować te historię i poczekać aż będę miała więcej wolnego czasu z zakładaniem kolejnego bloga.

   Ten rozdział dedykuje Mrocznej krainie.
    Dla reszty, Pozdrowienia od Sztyletnicy.
 

2 komentarze:

  1. Więc zaczynając od złej strony tego rozdziału -




























































































































    no właśnie. nie ma jej.

    Ta notka była chyba najlepszą twoją notką. Poczułam się jakbym to ja była na tym cmentarzu i to ja patrzyła na posąg Anioła. To co piszesz ma duszę - serio ci mówię.
    Nie mogę się doczekać Sylwestra , z trzech powodów, które dwa dotyczą ciebie xd
    Wzruszające jest to że dwie dziewczyny, które zupelnie sie nie znały , zaprzyjaźniły się. I to przez bloga.
    A więc pisanie łączy.
    Serdecznie dziękuję za dedykację ;)
    Wesołych Świąt - po raz trzeci ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje i wesołych świąt ( nie wiem który raz)
    Moje opowiadania maja dusze...ciekawe. To pewnie dlatego tak ciężko mi było pisać epilog na bloga o Shiereen, czułam jakbym straciła kogoś bliskiego - FAK będę tu o uczuciach pisać...
    Wszyscy się śmieją że gadam z dziewczyna której na oczy nie widziałam ( na żywo), od czego są portale społecznościowe. A inni się boją że gadam z kimś kogo nie znam...boże jak mnie czasem ludzie wkurzają....i wiesz co to naprawdę ciekawe że znalazłam przyjaciółke w internecie...w osobie która mnie na oczy tez nie widziała, która mnie nie zna na co dzień...dobra dość tego bo się jeszcze rozkleje...

    Dziękuje - że jesteś

    OdpowiedzUsuń