niedziela, 16 marca 2014

Epilog


Czego spodziewała się po pierwszej lekcji walki w  ręcz? Sama nie wiedziała.
      Drewniany miecz był dosyć ciężki, ręka już ją  bolała od niesienia go. Miała utrzymywać go w  powietrzu. Gdy tylko chciała go oprzeć na chwile na  ziemi albo trzymała go zbyt nisko, Shiereen zwracała  jej uwagę, nawet się nie odwracając.
       Szły wąską leśną drogą. Zielonooka prowadziła,  kilka kroków za nią wlokła się Raven. Mimo że nie  wstała wcale tak wcześnie to czuła się zmęczona i  senna. I ten miecz malaika, jak nazwała go Shiereen,  dając go jej.
       Był on wykonany z jasnego drewna. Ostrze lekko  się zakrzywiało mniej więcej w połowie długości, był  zakończony ostrym szpicem. Dziewczyna miała  wrażenie że nie jest to miecz do ćwiczeń, ale do  prawdziwej walki i zadawania ran.
       - Jesteśmy na miejscu. -oznajmiła Shiereen,  swoim chłodnym głosem.
       A tym miejscem była polana. Zwykły kawałek  wolnej przestrzeni na terenie lasu. Ziemia lekko  parowała, rosa powoli znikała pod wpływem  jesiennych promieni słońca, które przebijały się  przez sosnowe korony.
        Skierowała się za kobietą na środek polany.  Mogła przysiąc że na linii drzew widziała jakiś ciemny  kształty i fioletowy podwójny błysk.
        Czy był to Sage?  W domu widziała go pod dwiema postaciami. Cienia i mężczyzny. Ale mógł zmieniać się w co tylko chciał.
       Stanęły naprzeciw siebie w odległości jakiś  trzech metrów. Ostrze miecza Shiereen było  skierowane ku ziemi. A mimo to  czuła niepokój i  napięcie. Jakiś głos w jej głowie, nie należący do niej,  kazał jej obserwować swoją przeciwniczkę. Każdy jej  gest i ruch.
       Wszystko jakby się wyostrzyło. Kolory stały się  jaśniejsze. Słyszała jak serce dudni jej w piersi.  Przysięgłaby także że słyszy szum krwi w swoich  żyłach i stado saren, jakieś pół kilometra dalej na  północny-wschód. Głos Shiereen który słyszała był  bardzo głośny.
       - Jak wiesz jesteś sobowtórem, kolejnym  wcieleniem Ahiry. Jej moc i wspomnienia zawsze  były w tobie. W każdej kolejnej kobiecie z twojego  rodu. Ale każda z was korzystała jedynie z jej  namiastki. Odnowienie przymierza z Dialongiem  wyzwoliło w tobie pełna moc i przerwało  dotychczasowo trwający cykl sobowtórów.  Natomiast zetknięcie się z pamiętnikiem Ahiry i jej  wspomnieniami spowodowało to że zaczęłaś sobie  przypominać niektóre sceny z życia Ahiry. Masz jej  wiedzę i doświadczenie, ale musisz sobie to wszystko  przypomnieć. A ja ci w tym pomogę.  - zakończyła  kobieta, po czym czubek drewnianego miecza został  wycelowany w Raven.
      Miecz nagle stał się lekki. Umysł się opróżnił z  wszelkich zbędnych myśli. Obrazy walk i bitew  przesuwały się szybko jak w kalejdoskopie, a mimo  to widziała każde z nich bardzo dobrze. Mięśnie  miała mocno napięte. Przyjęła odpowiednią  postawę. Czuła jak puls jej przyspieszył w  oczekiwania na walkę. Nie miała to być żadna wielka  bitwa. Tylko trening. A mimo to była bardzo  podekscytowana.
       Zaatakowała pierwsza. Jak się spodziewała  Shiereen z łatwością zablokowała atak, rozległ się  charakterystyczny dźwięk uderzanego o siebie  drewna. Który powtarzał się raz za razem.
       Przewidywała ruchy przeciwniczki i planowała  swoje. Po jakimś czasie jej ciało zaczęło reagować  automatycznie. Ruchy jej i Shiereen stały się  naprawdę szybkie, nawet dla jej oka. Nie czuła  zmęczenia, ani siły ciosów. Wiedziała że następnego  dnia przypłaci ten trening mocnymi zakwasami.

                                                        ***

       I nie myliła się. Już kilka godzin po treningu  zaczęła odczuwać pierwsze bóle mięśni. Rankiem,  następnego dnia ledwo wstała z łóżka. Wszystką ja  bolało, nawet cebulki włosów.
       Jak się okazało Shiereen nie było w domu. I miało  jej nie być przez kilka następnych dni. Mężczyzna, bo  taka postać przybrał Sage i tak kazał się nazywać,  przybrał postać człowieka. No prawie. Jego ciemno  fioletowe oczy zdecydowanie różniły go od ludzi,  oczywiście na pierwszy rzut oka. gdyby przyjrzeć mu  się bliżej można by znaleźć o wiele więcej różnic.
       Wszystkie jej zmysły były wyczulone. I wszystko  wokół ją denerwowało. Słyszała prace urządzeń  takich jak lodówka czy żarówki. Zasunęła grube  zasłony, ponieważ gdy zasłony były odsłonięte, w  pokoju było za jasno. Wszystko ją denerwowało.  Postanowiła pójść się przespacerować. Powiedziała  Sage'owi co ma zamiar zrobić i wyszła.
       Dźwięki lasu były charmonijne, nie przeszkadzały  jej. Panował tam półmrok, który nie szkodził jej  oczom. Zapach sosnowych igieł i poszycia był  delikatny, nie podrażniał jej nosa.
       W lesie czuła się jak w domu. Jakby to było jej  miejsce na ziemi. Czuła więź z drzewami, które  przekazywały jej swoją energię, i mieszkańcami lasu.  Nie tylko zwierzętami, ale także duszkami leśnymi i  nimfami, które zamieszkiwały ten las, ale nie tylko  one były baśniowymi mieszkańcami tego terenu.
        Po jakimś czasie znalazła się na polanie, tej samej  na której wczoraj walczyła z Shiereen. Usiadła na  trawie. Rozkoszowała się tym wszystkim.
       Lekcje magii wyglądały trochę inaczej. Często  przypominała sobie formuły zaklęć i wspomnienia  Ahiry, gdy ta je wykonywała, ale sama musiała dojść  do tego jak wyzwolić magię i ja kontrolować. Szybko się uczyła, stwierdziła Shiereen.
       Każdego dnia przypominała sobie coraz więcej z  życia Ahiry. Nie potrzebowała już do tego jej  pamiętnika. Wspomnienia przychodziły same. Znała  już cała historie Atlantydy, która nie bardzo różniła  się od tej pokazanej światu przez Platona.
     Dziewczyna zauważała zmiany w swoim  zachowaniu, ocenie świata i ludzi. Przyroda była jej  teraz bliższa, Raven czuła się jej częścią. W świecie  nie istniało dobro i zło, tylko chaos i porządek.  Dwie współgrające ze sobą siły, bez których istnienie  świata nie byłoby możliwe. Przestała myśleć o sobie  jako o człowieku, nie była już ludzka istotą. Nie czuła  już tej samej więzi co wcześniej ze swoją babcią, czy  matką. Był to jeden z darów smoków. Wybrane nie  miały kierować się w swoich osądach uczuciami do  swoich pobratymców. Dlatego smoki wpoiły im  świadomość tego że nie są już ludźmi.
     Kiedy Raven uczyła się magii uzdrawiania,  Shiereen często zadawała rany, coraz poważniejsze w  miarę jak dziewczyna się uczyła, ludziom.  Mężczyznom. Nie było to przypadkowe ofiary. Byli to  mordercy, gwałciciele, mężowie którzy bili swoje  żony i dzieci. Nastolatka nie czuła nic, kiedy  Shiereen a czasem ona sama zadawała im rany.
     Kobieta co dzień przyprowadzała nowego faceta.  Dziewczyna nie wiedziała co dzieje się z  poprzednimi. Mogła się tego domyślać. Shiereen  była drapieżnikiem, jak ona sama z resztą, ale innego  rodzaju. Raven to rozumiała i nie potępiała swojej  nauczycielki.
     W domu w lesie na nauce z Shiereen spędziła około  sześciu miesięcy. Nie rozwinęła jeszcze w pełni  swoich umiejętności magicznych i walki. Ale  treningi i książki jej w zupełności wystarczą.
     Nie miała za złe Shiereen że zniknęła ona bez słowa  pożegnania. Miały się jeszcze spotkać to wiedziała na  pewno.  Smoki czasem wiedzą co się wydarzy.
     Czuła że zbliża się coś ważnego i wielkiego. Ale na  razie miała prowadzić zwykłe ludzkie życie.
     Powrót do zwykłej szarej rzeczywistości po tak  długim czasie spędzonym z Shiereen na walce  średniowieczna bronią i nauce zaklęć, wydawał się  nierealny. Ale musiała wrócić do świata. Tyle że nie  mogła nagle zjawić się w Mistic Falls. Ludzie  zadawali zbyt dużo pytań.
      Raven Black, szesnastolatka, której matka  popełniła samobójstwo, która była wychowywana  przez swoja babcię musiała zniknąć.
      Nie zamierzała zmieniać nazwiska. Czarny kruk.
     Raven Black miała zamiar rozpocząć swoje nowe,  drugie życie.


    Na bank w cholerę tu powtórzeń. Jak mnie złapie wena, albo ja ją, to poprawie ten rozdział i może całą historię.

   Nie mówię że to koniec tej historii. Mam pomysł ma druga część, ale nie wiem czy dam rade te druga część napisać. Nie pisałam jeszcze takiego opowiadania, czyli zakładającego wędrówkę i rozwalenie przez jedną kobietę całego imperium. Takie rzeczy to pisze Lici Troisi. Dlatego najpierw spróbuje napisać całą druga część tego opowiadania a jak stwierdzę że jest to warte czytania to ją opublikuje, ale nic nie obiecuję.

    Jak na razie nie mam pomysłu na jakieś nowe opowiadanie( takie które opublikuje) bo teraz będę pisać historie której nie opublikuje. Nie wiem dlaczego, ale jej nie opublikuje. Może na blogu otwartym dla niektórych czytelników. Zobaczymy. chyba też wezmę się w końcu za poprawę bloga Pamiętnik Potwora. Bo mnie zajebiście wkurza to jak go zostawiłam. A na razie będę miała trochę luzu z opowiadaniami. O wszystkim będę was informować jakby co.
    Aha i jeszcze " Świat w mojej głowie" ciągle funkcjonuje.
   

      Oficjalnie " Drugie życie Raven Black" zostaje zawieszone, do odwołania.
      Jeżeli blog zostanie przeze mnie zakończony, będzie to oznaczało że nie napisałam drugiej części, lub nie mam zamiaru jej napisać czy publikować.

      Aż żal, ale możemy się już nie spotkać na tym blogu. Pomysł jest, ale jego realizacja będzie dla mnie naprawdę trudna.
      Dziękuje wszystkim którzy czytali tego bloga, komentowali i byli ze mną. Mam nadzieje że wy i ja doczekamy się jego drugiej części. Będę modlić się do Lokiego o wenę i pomysły. A wy możecie trzymać a mnie kciuki.

     Do czytania( widzenia).
     A może żegnajcie?
     Sztyletnica

      

3 komentarze:

  1. Jaka szkoda, fajnie się to czytało :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy zmienić status twojego bloga na zakończony?
    (jeśli w ciągu 30 dni nie pojawi się odpowiedź w zakładce "zgłoszenia" SO, status zostanie zmieniony)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam ten epilog i czuję się niedosycona. Brakuje mi tej drugiej części. Proszę, zbierz się na drugą część - nawet jeśli byłyby w niej błędy to rozwiniesz swoją wyobraźnią, czytelników z resztą też.
    Uwielbiam to co tworzysz , nie jestem sama bo pewnie wielu by się znalazło , którzy chcieliby dalej czytać twoje historie.
    Sztyletnico Einstain bierz się do roboty!
    Mroczna Kraina

    OdpowiedzUsuń