Pracownia/ Laboratorium Nemain,
Providence, Ziemia
Rebeka stanęła jak wryta. Nie miała
pojęcia co dziewczyna mogła robić w tym pomieszczeniu. Tylko ona mogła ją
badać, tak zarządził Zarząd Providence. Jednak szybko przekonała się że w
pomieszczeniu znajduje się tylko Nemain. Wzięła także pod uwagę kilka szczurów
i królików. Niektóre z nich znajdowały się w klatkach a reszta poza nimi. Te
będące poza nie dawały oznak życia.
Pomieszczenie było bardzo zagracone. Stało
w nim kilka stołów i stoliczków. Na każdym z nich coś się znajdowało. Luźne
kartki, otwarte bądź zamknięte książki, klatki ze zwierzętami. Na jednym z
chromowanych stoliczków znalazły się różnego rodzaju przyrządy służące do
przeprowadzenia operacji, „bądź sekcji zwłok” – pomyślała widząc metalowy stół nakryty prześcieradłem,
które nosiło kilka rdzawych plam. Nic się pod nim nie znajdowało, przynajmniej
na razie. Stoły były także zaśmiecone wysokimi kubkami z przykrywką, zużytymi
strzykawkami, pustymi workami po krwi i wieloma innymi śmieciami.
- Dzień dobry – powiedziała Nemain wsadzając
rękę do klatki z szczurami. Zwierzęta wpadły w panikę. Wszystkie cofały się pod
ścianki, wchodząc jeden na drugiego. Byle dalej od ręki. Zręcznie zabrała ona
jednego. Białego osobnika z brązową plamą na grzbiecie. Zwierze popiskiwało i
próbowało się jej wyrwać, a nawet ugryzło ją.
Dziewczyna nie zważając na to przeniosła
go do jednej z pustych klatek. Spojrzała na Rebekę, ludzkimi niebieskimi
oczami.
Kobieta dziękowała jej w duchu za to że
nie miały one czerwonej barwy. Bała się że gdyby miałyby one ten kolor
zaczęłaby krzyczeć.
Przyglądała się jej przez kilka sekund
bez słowa, przechyliła przy tym głowę jak nasłuchujący pies, po czym wróciła do
przerwanego zajęcia. Stanęła tyłem do dziewczyny, aby po chwili wrzucić coś do
klatki. Dopiero wtedy się odezwała.
- Wszystko w porządku doktor Holiday? – w jej
słowach słychać było zaciekawienie.
- Tak – chyba tylko cudem głos się nie
załamał
Kobieta miała wrażenie że oczy dziewczyny
wwiercają się w jej myśli, penetrują je i poznają każdy jej sekret.
- Jesteś pewna?
- Nie.
Nemain mrugnęła, z jakiegoś powodu wydało
się jej to znaczące. Wtedy uświadomiła sobie że dziewczyna niemal nigdy nie
mruga. Znów przechyliła głowę, intensywnie się w nią wpatrując, po czym odwróciła się tyłem do niej, wzięła coś z
blatu i wlała coś do pojemnika z wodą dla zwierzęcia.
Dziewczyna nie spytała co trapi Rebekę,
ale zadała jej inne pytanie.
- Co cię tu sprowadza? – Nie patrzyła na
nią, ale na szczura.
Doktor Holiday poczuła chwilowy ból głowy,
który ustąpił tak nagle jak się pojawił. Było to uczucie podobne do tego jakby
ktoś nacisnął na jej skronie, tyle że od wewnątrz.
Nie odpowiedziała na pytanie dziewczyny,
sama nie wiedziała po co tu przyszła. Od pewnego agenta dowiedziała się ze
dziewczyna przebywa w tym nieużywanym wcześniej laboratorium. Należało ono do
doktor Fella, który przeprowadzał niekonwencjonalne zabiegi na mutantach E.V.O.
Rebeka była jego asystentką, po tym jak
został wyrzucony za nielegalne eksperymenty, zajęła jego miejsce czołowego
naukowca Providence.
- Nie wiem – powiedziała, nie patrząc jej
w oczy. Ciągle czuła na sobie wzrok dziewczyny.
– A co ty tu robisz? – zapytała, była szczerze ciekawa.
- Syntetyzuje krew. – odpowiedziała jakby
była to najzwyklejsza rzecz pod słońcem. – chociaż wasz poziom zaawansowania
technologicznego jest w dalszym ciągu dla mnie problemem.
Kobietę zamurowało. Czyżby Nemain była
geniuszem?
- To żart? – spytała, nie chciała tego
powiedzieć, słowa wyszły z jej ust bez jej ingerencji.
Nastolatka zmrużyła oczy, oprócz tego na
jej twarzy nie drgnął najmniejszy mięsień.
- Nie. – odpowiedziała, pozornie
spokojnie, ale w jej głosie słychać było groźna nutę – Nie jestem głupia doktor
Holiday. Nie mówię tu tylko o inteligencji. Posiadam 15 tytułów doktoranckich z
różnych dziedzin.
- To… To niemożliwe. Jesteś zbyt młoda. –
zaprzeczała, lecz jednocześnie wierzyła jej. Coś kazało jej wierzyć. Nemain nie
kłamała, tak się jej przynajmniej wydawało, ona nigdy nie kłamała.
- Niech nie zmyli cię mój zewnętrzny
wygląd. Wyglądam tak od czwartego roku życia, a jestem starsza od ciebie.
- Ma to związek z tym co ci zrobiono?
- Między innymi. Nanogeny sprawiają że moje
ciało starzeje się wolniej niż ludzkie, czy organizm mutanta. Jednocześnie,
dzięki temu że jestem meta morfem, potrafię odczytywać wszystkie informacje
zawarte w kodzie genetycznym danego organizmu zwierzęcego i go odtworzyć.
- Czyli skopiowałaś czyjś wygląd?
- Tak.
- Co się stało z tamtą dziewczyną?
- Nie żyje. Ktoś mógłby się zdziwić widząc
dwie identyczne osoby… Nawet bliźniaki jednojajowe różnią się od siebie.
Wyjęła z klatki szczura, który nie poruszał
się. Jego łeb i ogon smętnie zwisały z dłoni Nemain. Zręcznie ominęła kilka
stołów i położyła zwierze na metalowej tacy. W jego ciało wbiła igłę ze sporym
pojemniczkiem, który powoli napełniła ciemną gęstą krwią. Większą część płynu
wylała do zlewu, a braki uzupełniła cieczą tej samej barwy z przygotowanej
wcześniej probówki, po czym wstrzyknęła to szczurowi. Ponownie umieściła go w klatce.
- Powiedziałaś że syntetyzujesz krew –
zaczęła Rebeka, chociaż sama nie wiedziała czego spodziewa się od dziewczyny.
- Tak. Nie chce na nowo zarazić się nanitami.
Na razie przyjmuje krew oczyszczoną z nanitów, ale ludzka krew… nie jest zbyt
odpowiednia dla mnie. Moja grupa krwi ma odczynnik C, który niszczy odczynniki
innych grup. Mogę przyjmować ludzką krew, ale wolę te syntetyczną, komórki żyją
dłużej, a ja nie muszę jej przyjmować tak często jak ludzkiej.
Kobieta była oszołomiona. Nemain mówiła o
wielkim odkryciu na skale światową, jak o czymś zwyczajnym i codziennym.
Kompletnie obojętnie.
- To mogłoby uratować wielu ludzi z
rzadkimi grupami krwi.
- Chce zsyntetyzować swoją grupę krwi,
chociaż wiem jak wielkim krokiem na przód byłoby zrobienie tego samego z krwią
ludzką. Jednakże jestem egoistką, nie obchodzi mnie ilu ludzi mogłoby to
uratować. Nie zależy mi także na sławie, bogactwie czy pieniądzach ani rozgłosie, a od tego z pewnością nie
mogłabym się wymigać. Na pewno nie uniknęłabym także zainteresowania waszego
rządu, co nie jest mi na rękę.
Jakiś czas później, Pracownia/
Laboratorium, Providence, Ziemia
- Ludzie wykorzystują około 10 %
potencjału mózgu. – powiedziała dziewczyna.
- To nieprawda. Ta teoria została dawno
obalona. – żachnęła się Rebeka – Ludzie wykorzystują cały potencjał mózgu.
Gdybyśmy wykorzystywali tylko 10 % bylibyśmy na poziomie inteligencji pawiana,
a większość uszkodzeń mózgu nie powodowałaby żadnych zmian w organizmie
człowieka.
Nemain patrzyła na nią spokojnie, czekała
aż przestanie mówić.
- Wiem że trudno jest ci to zrozumieć.
Mój świat jest inny niż ten i w jakimś stopniu rozumiem twoje oburzenie.
Podważam wasze badania, tezy i teorię. Wprowadzam zamęt. W przyszłości pewnie
sami dojdziecie do tego co dla mnie jest jasne i oczywiste.
- Przepraszam , nie chciałam cię obrazić.
Możesz kontynuować.
- Na pewno?
- Tak.
- Dobrze więc. Na razie nie poczyniliście
zbyt wielkich postępów w kierunku poznania mózgu. Do odkrycia istnienia
mutantów naukowcy przyjęli waszą teorię. Jednak doszukując się powodu dla
którego mutanty posiadają swoje zdolności, znaleźli kilka niewielkich
obszarów mózgu, które u ludzi są
nieaktywne, natomiast u mutantów tak. Zauważono także że komórki mózgowe
mutantów szybciej się mnożą. Po latach badań stworzono nową teorię mówiącą o
potencjale mózgu. Ludzie wykorzystują 10%, mutanty od 15% do 18%. Ja około 40,
a dokładniej od 35 do 37%.
- Jeśli ta teoria byłaby prawdziwa. Jak
udało ci się uzyskać dostęp do tak dużych pokładów potencjału mózgu?
- Każdy mutant ma aktywowana małą część
mózgu, która jest jedną z kilkunastu, rozsianych po całym mózgu, trudno je
wykryć. Szybko obumierają po zatrzymaniu akcji serca. Większość mutantów ma
oboje ludzkich rodziców i często ludzkie rodzeństwo. Z związku człowieka i
mutanta też zazwyczaj rodzą się ludzkie dzieci. Jeszcze nie odkryto co pobudza
u płodów te małe obszary mózgu, odpowiedzialne za nietypowe zdolności. Oboje
moich rodziców było mutantami, jak zapewne pamiętasz niewiele dzieci z takiego
związku rodzi się żywe, reszta zazwyczaj jest zbyt chora lub niedorozwinięta
aby przeżyć dłużej niż trzy lata. Jak się okazało większość z nich miała
aktywne dwa małe obszary mózgu, a ich potencjał mózgu wynosił ponad 20 %. W
niektórych przypadkach wykryto że
zwiększa się on o kilka procent. Mój potencjał mózgu również się zwiększał,
natomiast liczba nowych komórek na sekundę pozostawała ta sama. To mnie
zabijało, moje ciało i umysł nie były do tego przystosowane. Naukowcy
postanowili wskrzesić projekt nanogenów i wszczepili mi je. Zmienili moje DNA. Poprawili naturę i
stworzyli swoje dzieło, swojego pięknego potwora.
Rebeka potrzebowała chwil na przemyślenie
tego wszystkiego. W tym czasie Nemain wyjęła z klatki szczura, którego ponownie
ułożyła na chromowanej tacy, gdzie wcześniej pobierała a następnie wstrzykiwała
mu krew. Podsunęła sobie mały stoliczek z narzędziami do sekcji i jednym
zręcznym ruchem rozpłatała szczura od pyszczka po ogon. Nie założyła wcześniej
rękawiczek ochronnych.
- To dziewiąty – powiedziała kobiecie
która zbliżyła się zainteresowana.
Płyn który wylewał się z ciała razem z
wnętrznościami, które dziewczyna wyjmowała śmierdział. Nemain włożyła dwa kciuki w ciało i otworzyła je
szeroko prezentując Rebece czarne wnętrze szczura. Rozkład postępował bardzo
szybko. Przykry zapach nasilił się.
- Nigdy specjalnie nie zainteresowałam
się tym jak syntetyzować krew. Teraz tego żałuje. Mogę siedzieć nieruchomo
godzinami lub śledzić ofiarę dniami, ale kompletnie nie mam cierpliwości do
tych kolejnych nieudanych prób. - westchnęła -
Jeśli pozwolisz, chciałabym zostać sama i popracować nad tym – powiedziała wskazując zdechłe zwierze.
- Mogę zadać ci pytanie?
- Tak.
- Czy byłaś w moim pokoju w skrzydle
szpitalnym? – głos miała niepewny.
- Nie – odpowiedz była krótka i jasna.
Na twarzy dziewczyny nie drgnął żaden
mięsień. Jednak nie był to wystarczający dowód dla Rebeki. Mogła kłamać, w
ukrywaniu emocji była równie dobra co Szósty, jeśli nie lepsza. Kobieta czasem
zastanawiała się czy ona w ogóle ma uczucia. Była ona niezwykle skryta,
obszernie odpowiadała na pytania nie dotyczące jej, na te odpowiadała
ogólnikami lub półprawdami albo wcale.
Sprawdziła już nagrania z kamer. Ktoś
mógłby powiedzieć że ma paranorię. Może miała. Sama nie wiedziała dlaczego tak
bardzo zależy jej na odpowiedzi na pytanie czy istota, którą widziała była
prawdziwa czy nie. Nagrania nie było.
Taśma przeskakiwała nagle z godziny 16: 32 na 23:48. Na nagraniach z
korytarzy nikt nie wchodził do jej
pokoju w tych godzinach.
Skierowała się do laboratorium. Omdlenie
zostało wyjaśnione przepracowaniem. Tylko kilka osób wiedziało co zdarzyło się
tak naprawdę. Dano jej tydzień urlopu, a na jej konto bankowe wpłynęła znaczna
ilość pieniędzy. Nie potrzebowała wolnego, nie trzeba było także płacić za jej
milczenie, ale nie oponowała. Podejrzewała że ktoś wpłynął na decyzje Białego
lub Zarządu.
Przez dwa dni nie pracowała. Była to nawet
miła odskocznia, od codzienności, ale kiedy nie miała czym zająć umysłu,
wracała myślami do humanoidalnej postaci, której ciało składało się z dziwnej
czarnej masy i która posiadała sześcioro oczu o czerwonych tęczówkach. Odtwarzała
wciąż na nowo scenę jaka miała miejsce w jednym z pokoi szpitalnych, lub tylko
w jej głowie. Dzięki pracy zapominała o tym.
Około kwadransu później, Laboratorium
Doktor Rebeki Holiday, Providence, Ziemia
Wprowadzała wyniki badań do komputera,
kiedy ten nagle zgasł, podobnie jak oświetlenie i wszystkie inne urządzenia
elektryczne w całym Providence. Rebeka
znalazła się w kompletnej ciemności. Dopiero po chwili dotarło do niej co się
stało, wysiadł prąd. Pracowała w agencji od sześciu lat i nic takiego nigdy nie
miało miejsca. Nie mogło mieć, zbyt
wiele zabezpieczeń wykorzystywało prąd do swojego działania. W razie awarii
komputer główny natychmiast powinien uruchomić awaryjne zasilanie, jednak tak
się nie stało.
Kobieta odliczała kolejne sekundy w
kompletnej ciemności. Strach spowodował że poczuła ucisk w żołądku. Bała się że
zobaczy ponownie te istotę. Zaczęła głęboko oddychać dla uspokojenia. Nie miało
sensu iść do drzwi, one również były otwierane elektrycznie i nie istniało
żadne zabezpieczenie na wypadek awarii prądu nie przewidziano tego że system
awaryjny się nie uruchomi.
Co mogło się stać? To nie możliwe aby
dodatkowe zasilanie miało usterkę. Istniały specjalne przepisy, dla obiektów w
których przebywały niebezpieczne stworzenia jak E.V.O. Musiano co jakiś czas
sprawdzać czy wszystko zadziała w podobnym przypadku. Czyżby była to wina
ludzi? Kogoś z zewnątrz lub wewnątrz? Nie rozumiałabym kto chciałaby to zrobić
i po co. Jedyna korzyścią mogłoby być zwolnienie Białego Rycerza, który z
pewnością zostanie obarczony odpowiedzialnością za to i dyscyplinarnie
zwolniony ze stanowiska.
Lampy nagle zapaliły się. Kobieta
musiała zmrużyć powieki, kiedy ostre światło zaatakowało jej oczy. Usłyszała
wiele par biegnących stóp za drzwiami. Usterka mogła zostać naprawiona, lub
restartowano komputer główny. Nie zmieniało to jednak faktu że przez kilka
minut klatki w których znajdowały się E.V.O były niezabezpieczone i niektóre z
nich mogły z nich uciec.
Cóż, ja zamiast walić tynki siedziałam i oglądałam 'Mentaliste' stąd m.in. komentuję dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńRozdział - jak zwykle super. I teraz zaczęłam się zastanawiać czy to wielookie - fajne - coś jest Nemain czy nie... Cóż, szkoda, że nowy post nie będzie szybko...
Pożyjemy zobaczymy. Szkoła zazwyczaj wysysa ze mnie chęci do pisania, no i moja wena jest niezwykle kapryśna, prawie jak mój kot. Ale ostatnio też mam ciągłe chęci do pisania i to jest coś nowego. Może uda mi się dodać rozdział w tym tygodniu, chociaż wątpię. Czekają mnie trudne sceny do opisania. I zanim się za to zabiorę spróbuje sięgnąć po trochę pomocnej literatury albo obejrzeć jakieś filmy.
UsuńPozdrawiam i dziękuje za twoje komentarze,
Sztyletnica z Selkii