poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Księga 2 - Rozdział 1

Kiedy Shiereen stwierdziła iż nauczyła Raven  czego tylko mogła, postanowiła odejść. Oczywiście  dziewczyna nie wiedziała jeszcze wszystkiego czego  powinna, ale do pewnych rzeczy i stwierdzeń  musiała dojść sama.
       Tak wiec. Odeszła. Bez pożegnania, bo wiedziała że  jeszcze się spotkają. Coś ją wzywało, jakaś wielka siła,  z resztą nie pierwszy raz. Ta dziwna Moc często  podpowiadała jej co ma robić, a ona się temu  podporządkowywała. Po części z własnej woli, po  części z przymusu.
        Shieren czasem zastanawiała się, czym ona jest?  Czasem miała wrażenie że to jej zmarła matka do  niej przemawia. Innym razem że to Shirikan, jej  smok-opiekun, z którym jest połączona, podobnie  jak inne kyreich z swoimi opiekunami.
       Czuła ona że nadchodzi coś bardzo ważnego, dla  tego i innych światów. Akurat to należało do jej  wrodzonych zdolności. Od dawna uśpione moce  ponownie się budziły. Nadchodziła również  koniunkcja światów, co jej specjalnie nie martwiło.  Bardziej obawiała się tego że pierwotne moce Ziemi  budza się, co nie miało żadnego związku z tym że  światy ustawiają się w jednej linii. Nawet ludzie to  czuli. Ludzie których dawni przodkowie byli dziećmi  zrodzonymi ze związku człowieka z demonem,  rodzili się z mocami. Zazwyczaj gen demona był  aktywny przez kilka pokoleń. Po jakimś czasie moce  słabły i zanikały. Teraz budziły sie na nowo. Wizja  tego że ludzie dowiedzą się o istnieniu demonów,  wampirów, wiedźm i innych nadnaturalnych istot  była bliska. A Shiereen widziała tylko jeden jej  skutek. Ziemia spłynie krwią.
       Przez jakiś czas została ona jeszcze na Ziemi.  Chciała odwiedzić miejsce gdzie się narodziła- Egipt.  Grób jej matki był dobrze ukryty. Ale i tak w końcu  ludzie odkryją zasypane korytarze, pod Sfinksem w  Gizie, i to co kryje się pod kamienna skrupą,  wielkiego kota z głową władcy.
       Shiereen weszła do podziemnej komnaty. Miała  ona tysiące lat, a mimo to nadal wyglądała na  solidną. Na ścianach, suficie i podłodze były wyryte znaki. Były to zaklęcia mające na celu ochronę  spoczynku zmarłej i opowiadające jego historię  życia. W rogach pomieszczenia stały posągi smoków,  strażnicy. Na środku sali, na kamiennym piedestale  była umiejscowiona egipska trumna-sarkofag. Był  on wykonany z czarnego kamienia,  przypominającego kryształ. Kamień nie został  oszlifowany, miał wiele ostrych krawędzi, więc kiedy  Shiereen przeciągnęła dłonią po zimnej powierzchni  trumny pokaleczyła sobie rękę. Nie zważając na to,  jeszcze raz powtórzyła ten ruch.
        Kobieta nie czuła bólu. Była zbyt  skoncentrowana. Próbowała przywołać ducha  swojej matki. Smoki nie posiadały tej umiejętności.  Ale jej ojcem był egipski bóg śmierci, odziedziczyła  po nim część jego mocy, w tym to że była medium.
        W ogóle nie czuła ducha swojej matki. Tak było  od czasu, gdy ta umarła. Nie odpowiadała na jej  wezwania. Nie pojawiała się jak inne duchy,  niespodziewanie, nieproszone. Niemożliwe jest to  aby nie miała ona duszy, aury, każdy ją ma. Shiereen  czasem myślała nad tym, bała się tego że matka nie  chce z nią rozmawiać ponieważ obwinia ją za swoją  śmierć, nienawidzi jej.
       Jeszcze raz ponowiła próbę. Nic. I tak od czasu jej  śmierci. Czasem Shiereen wydawało się że słyszy jej  głos, ale nie czuła jej obecności. Nigdy. Były to tylko  wytwory jej umysłu.
        Nie potrafiła już nawet przywołać jej obrazu.  Wspomnienia już dawno zblakły. Postać jej matki  była tylko plamą.
        Postanowiła powiedzieć to co chciała przekazać  swojej rodzicielce, miała nadzieje że ta ją usłyszy,  gdziekolwiek jest.
        - Amora nie żyje. Zabiłam ją. - głos zaczął się jej  łamać - Ja nie wiem co się stało. Walczyłyśmy. Ja nie  chciałam jej zabić, ale coś się ze mną stało...ja ją  zabiłam. - łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Tak  samo jak tamtego dnia (od autorki: powiedzcie że  pamiętacie? Kiedy zabiła Amorę... Kto pamięta jakie  to łzy? - pytanie za 100 pkt).
         - Jak długo to będzie jeszcze trwać? Jak długo...?
         Odpowiedziała jej cisza.
       

                                                                ***

        - Witaj ojcze. - powiedziała Shiereen.
       Nadal znajdowała się w komnacie grobowej jej  matki. Była tam sama już od dłuższego czasu.   Wyczuła nagłe zjawienie się Anubisa, egipskiego  boga umarłych.
        - Witam cię Shiereen. - odpowiedział on.
        Kobieta wstała. Wcześniej klęczała na kamiennej  podłodze. Kilkoma niedbałymi ruchami strzepnęła  swoje ubrania, z kurzu i piasku. Odwróciła się do  szakala. W takiej formie postanowił się on ukazać  swojej córce. Wyglądał tak jak ukazywali go  starożytni. Wielki szakal, stojący na dwóch tylnych  nogach, ubrany w przepaskę na biodrach i złoty  łańcuch z krzyżem ankh, symbolem  nieśmiertelności.
        Shiereen urodziła się jako człowiek. Po ojcu  odziedziczyła tylko część jego mocy.
        -  Stare moce budzą się na nowo. Zbliża się także  koniunkcja światów...
        - Wiem. Wszystkie istoty nadnaturalne to czują,  a nawet niektórzy ludzie. - przerwała mu, nie miała  ochoty na rozmowy.
        - Czujesz zmiany w Maat. Porządek tego świata  jest coraz bardziej nietrwały.
        - Do czego zmierzasz? - spytała, chociaż już  przeczuwała to co usłyszy. Ale chciała usłyszeć  potwierdzenie.
        - Ten świat czeka zagłada. - jej domysły potwierdziły się, ale może istniała jeszcze nadzieja...
        To by miało sens. Jako czarna smoczyca była wyczulona na porządek panujący w świecie. Kiedy ten był zakłócany, niestabilny, odzwierciedlało się to w niej samej. I to działo się już od dziesiątek  lat. Równowaga świata stała się bardzo zachwiana przez ludzi. Natura dąży do porządku, maat, jak nazywali to starożytni Egipcjanie. Dlatego starożytne moce budziły się na nowo. Demony i wszelkie istoty ponad naturalne miały na nowo objąć władzę nad Ziemią. Aby tak się stało musiały pokonać ludzi, którzy przewyższali ich swoją liczebnością, a także posiadali niebezpieczną broń.
       Shieren musiała to przyznać, Natura ładnie to wszystko sobie zaplanowała.
   
         Co będzie dale? Czy Shiereen będzie próbowała ocalić ludzi? Jak dalej mam zamiar niszczyć życie Raven?

        Tak wali mi...To w następnym rozdziale. Mam nadzieję.


        Sztyletnica

2 komentarze:

  1. "(od autorki: powiedzcie że pamiętacie? Kiedy zabiła Amorę... Kto pamięta jakie to łzy? - pytanie za 100 pkt)" Rozdział siódmy, a łzy były krwawe.
    Rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilczyco otrzymujesz 100pkt na swoje konto.
      Dziękuje za komentarze. I opinie. Nawet mogę chyba powiedzieć że ten rozdział nie jest taki zły.
      (Teraz potrzebuje kolejnego takiego niespodziewanego pomysłu.)

      Sztyletnica

      Usuń